niedziela, 5 września 2010

Rocznica

Trochę czasu już minęło kiedy dane nam było chodzić w krótkim rękawku pośrodku naszej zimy.
Palmy, lazanie, pomarańcze, jakieś krzywe latarnie yyyyyyy znaczy wieże, wszędzie skutery, motocykle, fale, wiatr ehhhh.....
No dobra - ale może od początku:

Znalazł i zebrał nas Tadziu Szymków.
Wiedziałem, że mieszka niedaleko, wiedziałem co robi i że robi to dobrze ;-)
Aż tu razu pewnego usłyszałem od Niego "wiesz co-za ładny jesteś na policjanta.co z tobą zrobić.... ".
Przeczytałem parę linijek tekstu, jakie za ok 11 miesięcy miał wypowiadać moimi ustami sgt. Murphy a Tadeusz postanowił: "zostajesz"


Janusz Głowacki w swojej "Antygonie w Nowym Jorku" umieścił obok tytułowej bohaterki Anity, policjanta i dwóch bezdomnych-Saszę i Pchełkę ale pewnie nigdy nie przypuszczał, że w takim miejscu jak nasz park i resztki amfiteatru, ktoś pokusi się, żeby z kompletnymi amatorami robić Teatr.
Teatr z prawdziwego zdarzenia.
Nie było nam dane dobrze się poznać i wspólnie przygotować przedstawienie, raptem trzy spotkania i ten sms...
Przygarnął nas Robert Gonera i wraz ze Stasiem Wolskim i niezmierzonymi pokładami cierpliwości doprowadzili przed oblicza, śmiem twierdzić, ponad półtora tysiąca ludzi, którzy oglądali nasze Przedstawienie.

Trema.....
Chciałbym poznać to uczucie.
Musi być całkiem przyjemne, wszyscy o nim mówią, opowiadają...
Szkoda, że próbują to porównać do tego co z nami działo się kiedy wychodziliśmy do prób. Nie wspominając o generalnej - trzy słowa i koniec.Pętla wokoło gardła - słowa z gęby nie wypowiesz.

Światła gasną, masa ludzi na widowni.
Wybiła 20,00 ....cholera nawet jak to piszę po takim czasie, pojawia się to uczucie...
Motocykla pilnuje ochrona, telefon przygotowany na sygnał od Roberta...
Odpalam motocykl i ruszam.
KTO ZAGRODZIŁ WJAZD !?
Byłem przekonany, że za Chiny Ludowe nie dam rady wjechać na scenę... adrenalina potrafi zdziałać cuda - nie spodziewałem się, że potrafi też zamykać bramy ;-)
Ciemność, reflektor motocykla pokazuje drogę, parkuję w Tompkins Square Park, trzęsącymi rękami wyciągam taśmę ostrzegawczą, odgradzam widzów od sceny a był to dopiero początek...



















Zaproszono nas też to Teatru Kameralnego we Wrocławiu.
Kto oczekiwałby, że uda nam się Teatr wypełnić do ostatniego z ostatnich miejsc...
Zabrakło nawet miejsca do tego, żeby Murphy mógł spokojnie wejść i rozpocząć przedstawienie
:-)



Wiosną zagraliśmy w Oławie w trakcie trwania Ciągu zdarzeń Z BOKU




Ze swojej strony dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego przedstawienia, dziękuję tym których dane mi było poznać i Pensão za jego muzykę do spektaklu.

A teraz ....

(...) ja bym się czegoś napił

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz